Uwaga! Blog zawiera treści przeznaczone dla osób, które ukończyły (co najmniej) 16 rok życia! Strona zawiera opowiadania z dokładnym opisem męsko-męskiego seksu, tak więc przeglądasz ją na własną odpowiedzialność. Blog przeniesiony z shuunaka-yaoi.blog.onet.pl

czwartek, 9 maja 2013

One Shot: Moja Gitara!

Szara Strefa, przez Boga zapomniana... Czyli tam gdzie Diabeł mówi dobranoc.

Pomimo tego iż obiecałam sobie, że na blogu nie będzie tak długich przerw... słowa nie dotrzymałam, za co bardzo przepraszam. Ostatnio tyle się u mnie działo, że już po prostu nie miałam ani sił ani chęci tutaj zaglądać. Mam nadzieję, że tym fickiem was choć trochę udobrucham. Miłego czytania!

~*~

Tytuł: Moja Gitara!
Pairing: Aoi x Reita (the GazettE)
Gatunek: OneShot, fanfiction
Rating: +18
Ostrzeżenia: Żeby później nie było, że nie uprzedziłam (bo może pojawić się tak jak na poprzednim blogu lawina komentarzy typu: 'Yune odszedł z zespołu więc nie może być tu również Kai' albo 'Przecież oni nie są w tym samym wieku...' etc.) więc... taką miałam koncepcję i tak zostanie. W końcu to 'fikcja fana'.

Aoi siedział w kuchni oparty o stół i od dwudziestu minut próbował, bezskutecznie, przekupić któregoś z pozostałych członków zespołu aby poszedł za niego odebrać gitarę. Oczywiście nikt nie miał na to czasu. A to musiał nastroić instrument, a to odkurzyć salon, bo już się zakurzyło. Wszystko, byleby nie iść do sklepu muzycznego na drugi koniec miasta. Może i sam w sobie nie jest to zły pomysł gdyby któryś z nich miał prawko, ale nie! Żaden go jeszcze nie ma, a po wiosło trzeba iść teraz.

— Ruki… Poszedł byś po moją gitarę?
— Ja…? Etto… No ten... Nie mogę.
— Czemu...? — drążył Aoi.
— No bo… Muszę, muszę pójść kupić… ciastka!
— Ciastka? — Yuu uniósł jedną brew, niepewny czy dobrze zrozumiał — A po jakie "G" ci ciasta? Jest tego gówna w domu od groma, bo Uruha miał ostatnio ochotę.
— No tak… ale żadne z tych mi nie smakuje! Musze już iść. — po tych słowach zerwał się z krzesła i wybiegł z kuchni. Jednak zanim jeszcze opuścił pomieszczenie złapał Uruhę za rękaw bluzki i pociągnął za sobą.
— A on ci niby po co? — zapytał Kai.
— Kupi mi ciasta! — krzyknął rozbawiony Ruki i już go nie było.

Aoi nieco zawiedziony tym, że nie udało mu się namówić wokalisty, aby ten go wyręczył w tym jakże ciężkim zadaniu, zwrócił głowę ku perkusiście. Uruhę też już mógł skreślić z listy ponieważ jak to powiedział Ruki, poszedł mu kupić ciastka. Ta jasne... sranie w banie, ale on się nie da wyrolować. Znajdzie kogoś kto pójdzie za niego! Jak paprotka mu świadkiem, swoją drogą wysuszona paprotka, bo Yune zapomniał ją podlać, zrobi wszystko byle tylko nie ruszać tyłka z domu!

— Na mnie się nie patrz. Nie mam czasu, zaraz wychodzę i nie będę się błąkał po mieście, bo tobie się dupy nie chce ruszyć. — odpowiedział poważnie Kai.
— Ano… Ale ja chciałem tylko powiedzieć, że ładnie masz dzisiaj włosy ułożone. — ściemniał Aoi.
— Jasne... — spojrzał na niego sceptycznie — Bujać to ja, a nie mnie… To narka, ja spadam. Może znajdziesz sobie jakiegoś frajera.

Zrezygnowany brunet ruszył w kierunku pokoju Reity. Blondyn zamknął się tam rano i nie wychodził przez cały dzień. Do pokoju Yune nie ma co zaglądać, bo tego wywiało gdzieś około południa i od tamtej pory nie daje znaku życia. A niech go licho weźmie!

— Nie mam innego wyjścia, muszę namówić Reite aby ruszył tyłek zamiast mnie. — mamrotał do siebie. Normalna osoba poszła by już sama, ale nie on. Uśmiechnął się chytrze. — Swoją drogą, niezły ma tyłeczek, a ja dawno tego nie robiłem… Musze jakoś go sprowokować!

Zanim się zorientował był pod drzwiami od pokoju basisty. Bez zbędnego pukania wparował do środka i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu swojej ofiary. Jednak nigdzie go nie było... wyparował?

— Reita, jesteś…?
— W łazience! Zaraz wychodzę! — odpowiedział mu basista — Swoją drogą... Pukać to nie łaska?!
— A co ja będę się wysilał na pukanie… – żachnął się Aoi.
— Jak ja Cię kiedyś pu… ekhem złapię, to pożałujesz, wierz mi.

Już po chwili zza drzwi wyłoniła się blond czupryna. Był to oczywiście Reita i jego słynna opaska na nosek. Musiał się dopiero co kąpać, bo z łazienki płynęło cieple powietrze i dało się widzieć zaparowane lustra. Aoi widząc go w takim stanie mimowolnie się uśmiechnął.

— A ty co tak protezą świecisz? – zapytał zirytowany Akira, widząc jak drugi gitarzysta patrzy się na niego. Zupełnie tak jakby chciał go… przelecieć?!
— Ja…? Ja nie mam protezy. Jeśli nie wierzysz możesz sprawdzić. — powiedział seksownym głosem Yuu, powoli zmniejszając odległość dzielącą ich od siebie.
— A ty co mi tu teraz?! Spieprzaj dziadu! — wydarł się Suzuki.
— Nic... Absolutnie nic. — po tych słowach złapał Reite za nadgarstki i wykręcił mu ręce do tyłu.
— Pojebało Cię?! Puść mnie natychmiast!
— Niby dlaczego miał bym to zrobić? — zapytał jak gdyby nigdy nic.
— Bo ja tak mówię?!
— A kto powiedział, że będę cię słuchał…? — Aoi powoli zbliżał twarz ku twarzy Reity.
— Pedał! Pieprz się!
— Wolę ciebie.

Reita słysząc to zarumienił się nieznacznie i spuścił głowę. Blond grzywka i, dzięki Bogu!, opaska zasłaniała teraz dwa rumieńce widniejące na jego policzkach. Stali w dość dwuznacznej pozycji. Aoi trzymał go za przeguby i boleśnie wykręcał jego ręce do tyłu. Akira był tak przechylony do przodu, że wystarczył by jeden zły ruch i obaj przewrócili by się na ziemię.

— Ślicznie wyglądasz kiedy się rumienisz, wiesz?
— Wcale się nie rumienię, debilu! — parsknął Reita.
— Nie no wcale… a te czerwone plamki na policzkach to od makijażu? — prowokował go.
— Zamknij się!

Reita zamachnął się i z całej siły kopnął gitarzystę w krocze. Ku jego niezadowoleniu, Aoi zaśmiał się z niego i jeszcze mocniej ścisnął jego nadgarstki. Basista zdał sobie sprawę z tego, że to mu się podoba i… o zgrozo! podnieca go to. Nie mógł w to uwierzyć, podnieca go brutalność Aoi’ego. To musi być jakiś zły sen! Koszmar!

— Spokojnie... Mamy jeszcze czas na takie numery. Ale nie powiem, podobało mi się.  — szepnął wprost do ucha Reity, delikatnie je polizał po czym ugryzł.
— Ah…! — nieświadomie jęknął.
— Widzisz, podoba ci si Więc dlaczego się stawiasz?
— Wcale mi... się, ah! nie… podoba.

Aoi zrobił parę kroków do przodu tak, że Reita oparł się plecami o drzwi łazienki. Jedną ręką podtrzymał ręce basisty nad głową by ten nie mógł się ruszyć. Drugą zaczął błądzić po jego brzuchu. Zataczał nią delikatne kółka co jeszcze bardziej ułatwiał mu fakt, że chłopak nie miał koszulki tylko rozpiętą skórzaną kamizelkę. Już po chwili blondyn poczuł jak język Yuu błądzi po jego szyli, zostawiając mokre ślady na całej jej długości. Czarnowłosy po raz kolejny wpił się dość brutalnie w usta blondyna, lecz tym razem po brodzie jego ofiary pociekła strużka krwi. Szybko zaczął ją zlizywać wsłuchując się w coraz to śmielsze westchnienia i jęki. Reita zdał sobie sprawę, że i tak z nim nie wygra. Po za tym też miał na to ochotę, a dodatkowa brutalność gitarzysty działała na niego pobudzająco.

— Łazienka... — szepnął Reita.
— Łazienka…? — Aoi nie za bardzo wiedział o co chodzi.
— Chodźmy do łazienki… Mam ci pisemne zaproszenie wysłać czy jak?!
— Aaa... Trzeba było tak od razu, kocie.
— Z tobą jak z małym dzieckiem… i nie mów tak do mnie!
— Zamknij się… Królewno.

Już po chwili łazienka wyglądała jakby przeszło przez nią tornado. Ręczniki leżały na podłodze. Lakiery do włosów i inne flakoniki leżały porozrzucane to na szafce, to pod nią. Do tego doszły ubrania które chłopcy mieli wcześniej na sobie. Aoi podszedł do jednej z szafek i ręką zgarnął wszystko co na niej stało. Efektem takiego działania były porozbijane buteleczki perfum i kremów. Grzebienie, suszarka i prostownica także spadły na podłogę, może chociaż to uda się uratować. Czarnowłosy złapał Reite pod ramiona i posadził na owej szafce. Oparł ręce po obu stronach jego bioder i sięgnął jego ust. Pocałunek był bardzo drapieżny, nie liczyły się w nim uczucia lecz żądza. Tak, to było to. Obaj chcieli to zrobić, ot tak... Nic, co mogło by ich do czegoś zobowiązać. Przecież robili to już wcześniej z pozostałymi, więc dlaczego nie mieliby tego zrobić ze sobą? Oczywiście nikt nie mówi, że robił to z tym i tamtym, ale widomym jest, że każdy był już pozostałymi kolegami z zespołu w jednym łóżku. Całowali się tak jeszcze przez dłuższą chwilę, dopóki nie zabrakło im powietrza.

— Wiesz… chłopaki nas zabiją za ten bałagan… — Reita ogarnął wzrokiem pomieszczenie — Tym bardziej, że kilka z tych rzeczy nie jest moje.
— To co? Najwyżej Kai wywali nas z zespołu. — to powiedziawszy obydwaj zaczęli się śmiać.
— No dobra pośmialiśmy się, jest fajnie, ale zabieraj się wreszcie do roboty, bo ja całego dnia dla ciebie nie mam! – krzyknął blondyn.
— Już ci mówiłem, zamknij się. — szepnął Aoi, po czym znów sięgnął jego ust.

Jego ręka powędrowała w kierunku krocza basisty. Kiedy zaczął go stymulować z ust Akiry dało się słyszeć ciche jęki. To działało na Yuu pobudzająco. Chciałby to wszystko przyśpieszyć, ale wiedział, że Reita zabiłby go po czymś takim. Lubił ostre zagrywki, ale bez przesady. Ręce blondyna błądziły po nagim ciele kolegi, co jakiś czas zahaczając o jego sutki. Aoi zjechał swoimi pocałunkami na szyję chłopaka liżąc ją i podgryzając na przemian. Kiedy mu się to znudziło zjechał językiem na jego bark zostawiając po sobie mokry szlaczek. Jego pocałunki dotarły na tors blondyna. Wolną ręką złapał ręce Reity i wykręcił mu je do tyłu tak, że ten teraz niemal leżał na szafce. Językiem zaczął kreślić wzorki wokół jego sutków, a ciało chłopaka zaczęło się pod nim wić z przyjemności. Zarówno tej dawanej mu przez język Yuu, jak i jego rękę. Gitarzysta widząc, że jego kolega długo nie wytrzyma przykucnął tak, że męskość Reity była tuż na przeciwko jego twarzy. Polizał jej czubek po czym wziął ją całą do ust. Powolnymi ruchami zaczął pieścić jego przyrodzenie. Zataczał językiem kółeczka na główce, zahaczając językiem o dziurkę na jej czubku. Poruszał głową w górę i dół, czując jak członek Reity pulsuje w jego ustach. Zamruczał z przyjemności. Wiedział, że Akira zaraz się spuści i to wprost do jego ust. Już po chwili poczuł słony smak, a lepka ciecz spływała mu w kąciku ust. Oblizał się po czym nabrał jej trochę na palce. Podniósł nogi Reity i już po chwili jego palce znajdowały się w chętnym wnętrzu basisty. Poruszał nimi powoli, starając się jak najlepiej przygotować kochanka. Kiedy wyczul, że chłopak jest już gotowy, uniósł go i wszedł w niego jednym, szybkim ruchem. Z ust blondyna dało się słyszeć jęk. Na początku spowodowany bólem, lecz kiedy Aoi zaczął się w nim poruszać, jęczał już tylko z przyjemności. Oplótł nogami biodra bruneta, a rękoma złapał się jego szyi. Przysunął się do niego blisko, czując go głęboko w sobie. Pochylił się i zaczął lizać jego ucho. Z początku ssał je delikatnie, a później błądził językiem po całym, zanurzając język w jego wnętrzu. Po pomieszczeniu rozchodziły się jęki obu kochanków. Aoi wbił się mocno w Reite, trafiając w to jakże wrażliwe miejsce, na co ten krzyknął, a jego ciało wygięło się w łuk. Osiągnął spełnienie, brudząc tym samym brzuch partnera. Yuu poruszał się w nim jeszcze chwilę lecz czując zaciskające się na jego członku mięśnie blondyna wytrysnął wprost do jego wnętrza. Obaj na chwilę zastygli w bezruchu by za chwilę zacząć się całować. Powoli wyszedł z chłopaka i postawił go na przeciwko siebie. Akira zamglonym z przyjemności wzrokiem rozejrzał się po łazience. Wyglądała jakby przeszedł przez nią tajfun. Wszystko leżało na podłodze, która teraz była też ubrudzona ich nasieniem.

— Teraz… to na bank nas zabiją — sapnął Reita patrząc na ubrudzoną od spermy prostownicę Rukiego.
— Chyba… się z tobą zgodzę. — przytaknął uśmiechając się pod nosem, po czym wziął basiste na ręce i wyszedł z pomieszczenie.
— A ty dokąd?
— Do twojej sypialni, a potem do sklepu muzycznego.
— Po co?
— Po gitarę. — to powiedziawszy rzucił Reite na łóżko, przelotnie go jeszcze całując.
— Nie musisz...
— Hmm…?
— Nie musisz iść do sklepu muzycznego ponieważ twoja gitara leży w moim pokoju.
— A co ona tu robi jeśli mogę wiedzieć?
— Poszedłem po nią dziś rano, bo wiedziałem, że nie będzie Ci się chciało samemu po nią iść. Potem szukałbyś jakiegoś naiwniaka co poszedłby po nią za ciebie. Wiedziałem także, że wszyscy wtedy wyparują z domu i zostaniemy tylko my. — Reita uśmiechnął się, podpierając się na łokciu.
— Zaplanowałeś to! — Yuu szczerze się zaśmiał.
— Tak... Jestem geniuszem! A teraz chodź, bo nie zostało nam wiele czasu.

Po tych słowach Aoi dosłownie rzucił się na blondyna i wszystko zaczęło się od nowa. W tym samym czasie do domu wróciła reszta zespołu.

— Ano… Uruha, masz moje ciastka? — spytał Ruki.
— Ano mam.
— To fajnie... Yune! Kai! Idziecie? — krzyknął wokalista.
— Taaaak. Ktoś widział Reite i Aoi’ego? — spytał  nagle Yune.
— Nie… Wystarczająco trudne było dzisiaj znalezienie ciebie, więc się mnie nie pytaj. Nie mam na to siły! — odpowiedział Uruha po czym poszedł do kuchni. Cała reszta poszła za nim.
— Nóg nie czuję…! — jęczał Ruki.
— Pocieszę cię… Nie ty jeden. — Odpowiedział mu Kai.
— Ale pocieszenie… To widział ktoś Reite i Aoi’ego?
— Nie, w sumie to gdzie oni są? — spytał Ruki.
— Ok. To ja pójdę zobaczyć na górę, może tam siedzą. Wy sprawdźcie parter.

Uruha w ślimaczym tempie ruszył w kierunku schodów. Po jakiś pięciu minutach do nich dotarł, a po kolejnych pięciu udało mu się wspiąć na ich szczyt. Postanowił najpierw sprawdzić pokój Aoi’ego, bo był najbliżej.

— Pusto...

Następnym pokojem był pokój, w którym trzymają instrumenty. Taka prowizoryczna sala prób. Myślał, że może ćwiczyli i zasnęli zmęczeni, ale tu też ich nie było. Nie miał pojęcia gdzie mogli pójść aż do momentu w którym usłyszał ciche jęki. Podszedł pod drzwi od pokoju Reity i już wiedział gdzie są dwaj pozostali gitarzyści.

— Aa… Ah…! Aoi-ii... Taak... Mocniej! Aah!
— No i wszystko się wyjaśniło… — tym samym tempem udał się z powrotem do kuchni.
— No i? — spytał Kai.
— No i co...? — Uruha ziewnął.
— Znalazłeś ich czy nie?
— Ano… Znalazłem. Są w pokoju Reity.
— I co? Nie przyjdą…? — zapytał Ruki.
— Lepiej im teraz nie przeszkadzać. Są... Zajęci. — odpowiedział Takashima po czym usiadł.
— Zajęci…?
— Niby czym?
— Ano... Co ja ci mogę rzec? Chyba zacytuję: „Aa… Ah…! Aoi-ii... Taak... Mocniej! Aah!”
— Ty chcesz powiedzieć, że oni… no...
— Pieprzą się? — dokończył z niedowierzaniem Yune.
— Nom. — odpowiedział zmęczony Uruha.

W tym samym momencie po całym mieszkaniu rozległ się głośny krzyk spełnienia Reity, a następnie głuche łupnięcie, po którym aż się żyrandol zatrząsł.

— Reita! Mógłbyś ciszej?! Tutaj ludzie próbują odpoczywać! — wrzasnął Ruki.
— Gomen!
— Odwal się!

Krzyknęli równocześnie. Czwórka chłopaków siedzących w salonie spojrzała po sobie, a następnie wybuchnęli głośnym, niepohamowanym śmiechem. Ostatecznie nie wiedzieli już sami czy śmieją się z Rukiego i jego prostolinijności czy z odpowiedzi Reity. Tak, to był udany dzień.