Szara Strefa, przez Boga zapomniana... Czyli tam gdzie Diabeł mówi dobranoc.
Pomimo tego iż obiecałam sobie, że na blogu nie będzie tak długich przerw... słowa nie dotrzymałam, za co bardzo przepraszam. Ostatnio tyle się u mnie działo, że już po prostu nie miałam ani sił ani chęci tutaj zaglądać. Mam nadzieję, że tym fickiem was choć trochę udobrucham. Miłego czytania!
~*~
Tytuł: Moja Gitara!
Pairing: Aoi x Reita (the GazettE)
Gatunek: OneShot, fanfiction
Rating: +18
Ostrzeżenia: Żeby później nie było, że nie uprzedziłam (bo może pojawić się tak jak na poprzednim blogu lawina komentarzy typu: 'Yune odszedł z zespołu więc nie może być tu również Kai' albo 'Przecież oni nie są w tym samym wieku...' etc.) więc... taką miałam koncepcję i tak zostanie. W końcu to 'fikcja fana'.
Aoi siedział w kuchni
oparty o stół i od dwudziestu minut próbował, bezskutecznie, przekupić któregoś
z pozostałych członków zespołu aby poszedł za niego odebrać gitarę. Oczywiście
nikt nie miał na to czasu. A to musiał nastroić instrument, a to odkurzyć salon,
bo już się zakurzyło. Wszystko, byleby nie iść do sklepu muzycznego na drugi
koniec miasta. Może i sam w sobie nie jest to zły pomysł gdyby któryś z nich
miał prawko, ale nie! Żaden go jeszcze nie ma, a po wiosło trzeba iść teraz.
— Ruki… Poszedł byś po
moją gitarę?
— Ja…? Etto… No ten... Nie
mogę.
— Czemu...? — drążył Aoi.
— No bo… Muszę, muszę
pójść kupić… ciastka!
— Ciastka? — Yuu uniósł
jedną brew, niepewny czy dobrze zrozumiał — A po jakie "G" ci ciasta?
Jest tego gówna w domu od groma, bo Uruha miał ostatnio ochotę.
— No tak… ale żadne z tych
mi nie smakuje! Musze już iść. — po tych słowach zerwał się z krzesła i wybiegł
z kuchni. Jednak zanim jeszcze opuścił pomieszczenie złapał Uruhę za rękaw
bluzki i pociągnął za sobą.
— A on ci niby po co? —
zapytał Kai.
— Kupi mi ciasta! —
krzyknął rozbawiony Ruki i już go nie było.
Aoi nieco zawiedziony tym,
że nie udało mu się namówić wokalisty, aby ten go wyręczył w tym jakże ciężkim
zadaniu, zwrócił głowę ku perkusiście. Uruhę też już mógł skreślić z listy
ponieważ jak to powiedział Ruki, poszedł mu kupić ciastka. Ta jasne... sranie w
banie, ale on się nie da wyrolować. Znajdzie kogoś kto pójdzie za niego! Jak
paprotka mu świadkiem, swoją drogą wysuszona paprotka, bo Yune zapomniał ją
podlać, zrobi wszystko byle tylko nie ruszać tyłka z domu!
— Na mnie się nie patrz.
Nie mam czasu, zaraz wychodzę i nie będę się błąkał po mieście, bo tobie się
dupy nie chce ruszyć. — odpowiedział poważnie Kai.
— Ano… Ale ja chciałem
tylko powiedzieć, że ładnie masz dzisiaj włosy ułożone. — ściemniał Aoi.
— Jasne... — spojrzał na
niego sceptycznie — Bujać to ja, a nie mnie… To narka, ja spadam. Może
znajdziesz sobie jakiegoś frajera.
Zrezygnowany brunet ruszył
w kierunku pokoju Reity. Blondyn zamknął się tam rano i nie wychodził przez
cały dzień. Do pokoju Yune nie ma co zaglądać, bo tego wywiało gdzieś około
południa i od tamtej pory nie daje znaku życia. A niech go licho weźmie!
— Nie mam innego wyjścia,
muszę namówić Reite aby ruszył tyłek zamiast mnie. — mamrotał do siebie. Normalna
osoba poszła by już sama, ale nie on. Uśmiechnął się chytrze. — Swoją drogą,
niezły ma tyłeczek, a ja dawno tego nie robiłem… Musze jakoś go sprowokować!
Zanim się zorientował był
pod drzwiami od pokoju basisty. Bez zbędnego pukania wparował do środka i
zaczął się rozglądać w poszukiwaniu swojej ofiary. Jednak nigdzie go nie było...
wyparował?
— Reita, jesteś…?
— W łazience! Zaraz
wychodzę! — odpowiedział mu basista — Swoją drogą... Pukać to nie łaska?!
— A co ja będę się wysilał
na pukanie… – żachnął się Aoi.
— Jak ja Cię kiedyś pu…
ekhem złapię, to pożałujesz, wierz mi.
Już po chwili zza drzwi
wyłoniła się blond czupryna. Był to oczywiście Reita i jego słynna opaska na
nosek. Musiał się dopiero co kąpać, bo z łazienki płynęło cieple powietrze i
dało się widzieć zaparowane lustra. Aoi widząc go w takim stanie mimowolnie się
uśmiechnął.
— A ty co tak protezą
świecisz? – zapytał zirytowany Akira, widząc jak drugi gitarzysta patrzy się na
niego. Zupełnie tak jakby chciał go… przelecieć?!
— Ja…? Ja nie mam protezy.
Jeśli nie wierzysz możesz sprawdzić. — powiedział seksownym głosem Yuu, powoli
zmniejszając odległość dzielącą ich od siebie.
— A ty co mi tu teraz?!
Spieprzaj dziadu! — wydarł się Suzuki.
— Nic... Absolutnie nic. —
po tych słowach złapał Reite za nadgarstki i wykręcił mu ręce do tyłu.
— Pojebało Cię?! Puść mnie
natychmiast!
— Niby dlaczego miał bym
to zrobić? — zapytał jak gdyby nigdy nic.
— Bo ja tak mówię?!
— A kto powiedział, że
będę cię słuchał…? — Aoi powoli zbliżał twarz ku twarzy Reity.
— Pedał! Pieprz się!
— Wolę ciebie.
Reita słysząc to
zarumienił się nieznacznie i spuścił głowę. Blond grzywka i, dzięki Bogu!,
opaska zasłaniała teraz dwa rumieńce widniejące na jego policzkach. Stali w
dość dwuznacznej pozycji. Aoi trzymał go za przeguby i boleśnie wykręcał jego
ręce do tyłu. Akira był tak przechylony do przodu, że wystarczył by jeden zły
ruch i obaj przewrócili by się na ziemię.
— Ślicznie wyglądasz kiedy
się rumienisz, wiesz?
— Wcale się nie rumienię,
debilu! — parsknął Reita.
— Nie no wcale… a te
czerwone plamki na policzkach to od makijażu? — prowokował go.
— Zamknij się!
Reita zamachnął się i z
całej siły kopnął gitarzystę w krocze. Ku jego niezadowoleniu, Aoi zaśmiał się
z niego i jeszcze mocniej ścisnął jego nadgarstki. Basista zdał sobie sprawę z
tego, że to mu się podoba i… o zgrozo! podnieca go to. Nie mógł w to uwierzyć,
podnieca go brutalność Aoi’ego. To musi być jakiś zły sen! Koszmar!
— Spokojnie... Mamy
jeszcze czas na takie numery. Ale nie powiem, podobało mi się. — szepnął wprost do ucha Reity, delikatnie je
polizał po czym ugryzł.
— Ah…! — nieświadomie
jęknął.
— Widzisz, podoba ci si
Więc dlaczego się stawiasz?
— Wcale mi... się, ah!
nie… podoba.
Aoi zrobił parę kroków do
przodu tak, że Reita oparł się plecami o drzwi łazienki. Jedną ręką podtrzymał
ręce basisty nad głową by ten nie mógł się ruszyć. Drugą zaczął błądzić po jego
brzuchu. Zataczał nią delikatne kółka co jeszcze bardziej ułatwiał mu fakt, że
chłopak nie miał koszulki tylko rozpiętą skórzaną kamizelkę. Już po chwili blondyn
poczuł jak język Yuu błądzi po jego szyli, zostawiając mokre ślady na całej jej
długości. Czarnowłosy po raz kolejny wpił się dość brutalnie w usta blondyna,
lecz tym razem po brodzie jego ofiary pociekła strużka krwi. Szybko zaczął ją
zlizywać wsłuchując się w coraz to śmielsze westchnienia i jęki. Reita zdał
sobie sprawę, że i tak z nim nie wygra. Po za tym też miał na to ochotę, a
dodatkowa brutalność gitarzysty działała na niego pobudzająco.
— Łazienka... — szepnął
Reita.
— Łazienka…? — Aoi nie za
bardzo wiedział o co chodzi.
— Chodźmy do łazienki… Mam
ci pisemne zaproszenie wysłać czy jak?!
— Aaa... Trzeba było tak
od razu, kocie.
— Z tobą jak z małym
dzieckiem… i nie mów tak do mnie!
— Zamknij się… Królewno.
Już po chwili łazienka
wyglądała jakby przeszło przez nią tornado. Ręczniki leżały na podłodze.
Lakiery do włosów i inne flakoniki leżały porozrzucane to na szafce, to pod
nią. Do tego doszły ubrania które chłopcy mieli wcześniej na sobie. Aoi
podszedł do jednej z szafek i ręką zgarnął wszystko co na niej stało. Efektem
takiego działania były porozbijane buteleczki perfum i kremów. Grzebienie,
suszarka i prostownica także spadły na podłogę, może chociaż to uda się
uratować. Czarnowłosy złapał Reite pod ramiona i posadził na owej szafce. Oparł
ręce po obu stronach jego bioder i sięgnął jego ust. Pocałunek był bardzo
drapieżny, nie liczyły się w nim uczucia lecz żądza. Tak, to było to. Obaj
chcieli to zrobić, ot tak... Nic, co mogło by ich do czegoś zobowiązać.
Przecież robili to już wcześniej z pozostałymi, więc dlaczego nie mieliby tego
zrobić ze sobą? Oczywiście nikt nie mówi, że robił to z tym i tamtym, ale
widomym jest, że każdy był już pozostałymi kolegami z zespołu w jednym łóżku.
Całowali się tak jeszcze przez dłuższą chwilę, dopóki nie zabrakło im
powietrza.
— Wiesz… chłopaki nas
zabiją za ten bałagan… — Reita ogarnął wzrokiem pomieszczenie — Tym bardziej,
że kilka z tych rzeczy nie jest moje.
— To co? Najwyżej Kai
wywali nas z zespołu. — to powiedziawszy obydwaj zaczęli się śmiać.
— No dobra pośmialiśmy
się, jest fajnie, ale zabieraj się wreszcie do roboty, bo ja całego dnia dla
ciebie nie mam! – krzyknął blondyn.
— Już ci mówiłem, zamknij
się. — szepnął Aoi, po czym znów sięgnął jego ust.
Jego ręka powędrowała w
kierunku krocza basisty. Kiedy zaczął go stymulować z ust Akiry dało się
słyszeć ciche jęki. To działało na Yuu pobudzająco. Chciałby to wszystko
przyśpieszyć, ale wiedział, że Reita zabiłby go po czymś takim. Lubił ostre
zagrywki, ale bez przesady. Ręce blondyna błądziły po nagim ciele kolegi, co
jakiś czas zahaczając o jego sutki. Aoi zjechał swoimi pocałunkami na szyję
chłopaka liżąc ją i podgryzając na przemian. Kiedy mu się to znudziło zjechał
językiem na jego bark zostawiając po sobie mokry szlaczek. Jego pocałunki
dotarły na tors blondyna. Wolną ręką złapał ręce Reity i wykręcił mu je do tyłu
tak, że ten teraz niemal leżał na szafce. Językiem zaczął kreślić wzorki wokół jego
sutków, a ciało chłopaka zaczęło się pod nim wić z przyjemności. Zarówno tej
dawanej mu przez język Yuu, jak i jego rękę. Gitarzysta widząc, że jego kolega
długo nie wytrzyma przykucnął tak, że męskość Reity była tuż na przeciwko jego
twarzy. Polizał jej czubek po czym wziął ją całą do ust. Powolnymi ruchami
zaczął pieścić jego przyrodzenie. Zataczał językiem kółeczka na główce,
zahaczając językiem o dziurkę na jej czubku. Poruszał głową w górę i dół,
czując jak członek Reity pulsuje w jego ustach. Zamruczał z przyjemności.
Wiedział, że Akira zaraz się spuści i to wprost do jego ust. Już po chwili
poczuł słony smak, a lepka ciecz spływała mu w kąciku ust. Oblizał się po czym
nabrał jej trochę na palce. Podniósł nogi Reity i już po chwili jego palce
znajdowały się w chętnym wnętrzu basisty. Poruszał nimi powoli, starając się
jak najlepiej przygotować kochanka. Kiedy wyczul, że chłopak jest już gotowy,
uniósł go i wszedł w niego jednym, szybkim ruchem. Z ust blondyna dało się słyszeć
jęk. Na początku spowodowany bólem, lecz kiedy Aoi zaczął się w nim poruszać,
jęczał już tylko z przyjemności. Oplótł nogami biodra bruneta, a rękoma złapał
się jego szyi. Przysunął się do niego blisko, czując go głęboko w sobie. Pochylił
się i zaczął lizać jego ucho. Z początku ssał je delikatnie, a później błądził
językiem po całym, zanurzając język w jego wnętrzu. Po pomieszczeniu
rozchodziły się jęki obu kochanków. Aoi wbił się mocno w Reite, trafiając w to
jakże wrażliwe miejsce, na co ten krzyknął, a jego ciało wygięło się w łuk.
Osiągnął spełnienie, brudząc tym samym brzuch partnera. Yuu poruszał się w nim
jeszcze chwilę lecz czując zaciskające się na jego członku mięśnie blondyna
wytrysnął wprost do jego wnętrza. Obaj na chwilę zastygli w bezruchu by za
chwilę zacząć się całować. Powoli wyszedł z chłopaka i postawił go na przeciwko
siebie. Akira zamglonym z przyjemności wzrokiem rozejrzał się po łazience.
Wyglądała jakby przeszedł przez nią tajfun. Wszystko leżało na podłodze, która
teraz była też ubrudzona ich nasieniem.
— Teraz… to na bank nas
zabiją — sapnął Reita patrząc na ubrudzoną od spermy prostownicę Rukiego.
— Chyba… się z tobą
zgodzę. — przytaknął uśmiechając się pod nosem, po czym wziął basiste na ręce i
wyszedł z pomieszczenie.
— A ty dokąd?
— Do twojej sypialni, a
potem do sklepu muzycznego.
— Po co?
— Po gitarę. — to
powiedziawszy rzucił Reite na łóżko, przelotnie go jeszcze całując.
— Nie musisz...
— Hmm…?
— Nie musisz iść do sklepu
muzycznego ponieważ twoja gitara leży w moim pokoju.
— A co ona tu robi jeśli
mogę wiedzieć?
— Poszedłem po nią dziś
rano, bo wiedziałem, że nie będzie Ci się chciało samemu po nią iść. Potem
szukałbyś jakiegoś naiwniaka co poszedłby po nią za ciebie. Wiedziałem także,
że wszyscy wtedy wyparują z domu i zostaniemy tylko my. — Reita uśmiechnął się,
podpierając się na łokciu.
— Zaplanowałeś to! — Yuu
szczerze się zaśmiał.
— Tak... Jestem geniuszem!
A teraz chodź, bo nie zostało nam wiele czasu.
Po tych słowach Aoi
dosłownie rzucił się na blondyna i wszystko zaczęło się od nowa. W tym samym
czasie do domu wróciła reszta zespołu.
— Ano… Uruha, masz moje
ciastka? — spytał Ruki.
— Ano mam.
— To fajnie... Yune! Kai!
Idziecie? — krzyknął wokalista.
— Taaaak. Ktoś widział
Reite i Aoi’ego? — spytał nagle Yune.
— Nie… Wystarczająco
trudne było dzisiaj znalezienie ciebie, więc się mnie nie pytaj. Nie mam na to
siły! — odpowiedział Uruha po czym poszedł do kuchni. Cała reszta poszła za
nim.
— Nóg nie czuję…! — jęczał
Ruki.
— Pocieszę cię… Nie ty
jeden. — Odpowiedział mu Kai.
— Ale pocieszenie… To
widział ktoś Reite i Aoi’ego?
— Nie, w sumie to gdzie
oni są? — spytał Ruki.
— Ok. To ja pójdę zobaczyć
na górę, może tam siedzą. Wy sprawdźcie parter.
Uruha w ślimaczym tempie
ruszył w kierunku schodów. Po jakiś pięciu minutach do nich dotarł, a po
kolejnych pięciu udało mu się wspiąć na ich szczyt. Postanowił najpierw
sprawdzić pokój Aoi’ego, bo był najbliżej.
— Pusto...
Następnym pokojem był
pokój, w którym trzymają instrumenty. Taka prowizoryczna sala prób. Myślał, że
może ćwiczyli i zasnęli zmęczeni, ale tu też ich nie było. Nie miał pojęcia
gdzie mogli pójść aż do momentu w którym usłyszał ciche jęki. Podszedł pod
drzwi od pokoju Reity i już wiedział gdzie są dwaj pozostali gitarzyści.
— Aa… Ah…! Aoi-ii... Taak...
Mocniej! Aah!
— No i wszystko się
wyjaśniło… — tym samym tempem udał się z powrotem do kuchni.
— No i? — spytał Kai.
— No i co...? — Uruha
ziewnął.
— Znalazłeś ich czy nie?
— Ano… Znalazłem. Są w
pokoju Reity.
— I co? Nie przyjdą…? — zapytał
Ruki.
— Lepiej im teraz nie
przeszkadzać. Są... Zajęci. — odpowiedział Takashima po czym usiadł.
— Zajęci…?
— Niby czym?
— Ano... Co ja ci mogę
rzec? Chyba zacytuję: „Aa… Ah…! Aoi-ii... Taak... Mocniej! Aah!”
— Ty chcesz powiedzieć, że
oni… no...
— Pieprzą się? — dokończył
z niedowierzaniem Yune.
— Nom. — odpowiedział
zmęczony Uruha.
W tym samym momencie po
całym mieszkaniu rozległ się głośny krzyk spełnienia Reity, a następnie głuche
łupnięcie, po którym aż się żyrandol zatrząsł.
— Reita! Mógłbyś ciszej?!
Tutaj ludzie próbują odpoczywać! — wrzasnął Ruki.
— Gomen!
— Odwal się!
Krzyknęli równocześnie. Czwórka
chłopaków siedzących w salonie spojrzała po sobie, a następnie wybuchnęli
głośnym, niepohamowanym śmiechem. Ostatecznie nie wiedzieli już sami czy śmieją
się z Rukiego i jego prostolinijności czy z odpowiedzi Reity. Tak, to był udany
dzień.