Uwaga! Blog zawiera treści przeznaczone dla osób, które ukończyły (co najmniej) 16 rok życia! Strona zawiera opowiadania z dokładnym opisem męsko-męskiego seksu, tak więc przeglądasz ją na własną odpowiedzialność. Blog przeniesiony z shuunaka-yaoi.blog.onet.pl

środa, 13 lutego 2013

One Shot: Sumienie

Szara Strefa, przez Boga zapomniana... czyli tam gdzie Diabeł mówi dobranoc.

Niestety jakoś tak wyszło, głównie z mojego lenistwa, że notka dodana zostaje później niż zazwyczaj. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie zabijecie przy najbliższej, sprzyjającej ku temu okazji ;) Dzisiejszy OneShot jest nietypowy, ale mam nadzieję, że nie gorszy niż reszta. Postanowiłam, że wszystkie moje "dzieła" ze starego bloga zostaną tutaj przeniesione tak więc będę się tego trzymać. 

~*~

Tytuł: Sumienie
Pairing: (OC)
Gatunek: One Shot, Angst, 
Rating: G
Ostrzeżenie: według opinii z poprzedniego bloga warto zabezpieczyć się w paczkę chusteczek (?)

Dothrien…
Kim… kim ty jesteś?
Sumieniem.
Czyim sumieniem?
Twoim.
Moim?
Tak, twoim…
Ja nie mam sumienia.
Tak…? To kim ja jestem?
Moją wyobraźnią?
Nie…
Aniele?
Tak?
A kim ty jesteś?
Nie wiem.
Kim chciałbyś być?
Nie wiem.
Jesteś sobą?
Tak.
Zmieniłbyś się?
Zdecydowanie nie.
Kochałeś?
Tak.
Bardzo?
Bardzo.
Nadal kochasz?
Nienawidzę.
Pokochasz jeszcze?
Nigdy.
Czemu?
Wrócisz?
Nigdy w życiu!
Grzeczny chłopiec…
Zamknij się.
Czemu?
Bo mnie drażnisz. Idź sobie!
Nie mogę.
Czemu?!
Bo mnie potrzebujesz.
Niby do czego?
Do uspokojenia swojej duszy.
Nie mam duszy.
Jesteś tego pewien?
Tak.
To czym ja jestem?
Sumieniem.
A czy to nie to samo?
Nie.
Zabiłeś?
Tak.
Czemu?
Bo to koniec.
Koniec czego?
Wszystkiego.
Czym, że jest „wszystko” w tych czasach?
Końcem i początkiem.
Początkiem czego?
Końca.
Rozumiesz to?
Nie.
Żałujesz?
Nie.
Chciałbyś cofnąć czas?
Raczej nie.
To „raczej” czy „nie”?
Nie!
Tęsknisz za nim?
Nie.
Tęsknisz za świadomością, że byłeś Jego, a o on Twój?
Nie.
Tęsknisz za jego dotykiem?
Nie.
Tęsknisz za ciepłem jego ust?
N-nie.
Tęsknisz za pieszczotą jego dłoni?
Odpowiedz!
Ja… ja, nie…
Nie kłam.
Nie kłamie!
Chcesz aby był tutaj?
Ja… chyba.
Więc dlaczego to zrobiłeś?
Bo to koniec.
Koniec czego?
Koniec pięknego początku.
Kim jestem?
Sumieniem.
Czyim?
Moim.
Żałujesz?
T-tak…
To koniec?
Nie… to początek.
Kochałeś?
Tak, z całego serca.
Więc… Koniec czy początek?
Koniec pięknego początku. Początek pięknego końca…

*Strzał pistoletu*


środa, 6 lutego 2013

One Shot: Gdy zgasną światła

Szara Strefa, przez Boga zapomniana... czyli tam gdzie diabeł mówi dobranoc.

Chciałabym Was wszystkich serdecznie przeprosić za moją ostatnią, hmm... nieobecność? Tak to dobre słowo. Pojechałam w odwiedziny do przyjaciółki, ale nie sądziłam, że 2 dniowy wyjazd przerodzi się w 5 dniowy wypad do Poznania ;) W ramach rekompensaty dodaję kolejnego OneShot'a. Miłego czytania.

~*~

Tytuł: Gdy zgasną światła
Pairing: Sasuke x Naruto
Gatunek: One Shot, Fanfiction, AU, Sap/Fluff (?)
Rating: +18
Ostrzeżenia: brak

Koncert się skończył. Światła sceniczne powoli gasły, muzyka ucichła. Aplauz publiczności, prośby o bis. Członkowie zespołu powoli schodzili ze sceny kierując się do garderoby, a z niej na parking. Jednym z nich był blondwłosy wokalista, Naruto. Wyszedł jako ostatni i powolnym krokiem kierował się w stronę limuzyny. Po raz pierwszy cieszył się, że fani zostali w środku. Był bardzo zmęczony i jedyne o czym teraz marzył to prysznic i łóżko. Tygodniowa trasa koncertowa dała się we znaki nie tylko jemu, pozostali chłopcy też wyglądali jakby mieli zasnąć na stojąco.

Naruto powoli szedł w kierunku swojego apartamentu, już chciał otwierać drzwi kiedy ktoś mu to uniemożliwił. Poczuł jak czyjeś silne ramiona oplatają go w pasie, a ciepły oddech owiał jego szyję.

 − Sasuke… − szepnął.
 − Co masz zamiar teraz robić…? – zapytał seksownym głosem.
 − Miałem właśnie kłaść się spać. Dzisiejszy koncert był bardzo intensywny i jestem strasznie zmęczony – powiedział sennie Naruto. – Chcesz się przyłączyć?
 − Już myślałem, że nie zapytasz.

Po tych słowach wprowadził blondyna do środka i zamknął za sobą drzwi na klucz. W pomieszczeniu panowałaby kompletna ciemność gdyby nie światło księżyca wpadające przez okno. Wziął chłopaka na ręce i zaniósł do sypialni. Położył go ostrożnie na łóżku i zaczął delikatnie całować po policzkach. Nie ominął żadnej z jego blizn, o których ten nie chciał rozmawiać, ale to nie było teraz ważne. Teraz liczył się ten śliczny blondyn leżący tuż pod nim. Byli parą już od jakiegoś czasu i zdążyli poznać swoje ciała na pamięć oraz wszystkie czułe punkty znajdujące się na nich.

Blondynek spragniony ust ukochanego wpił się w nie łapczywie, a zarazem z taką czułością iż brunet mruknął z zadowolenia. Lubił kiedy Naruto próbował przejąć kontrolę, lecz na próbach się kończyło. W końcu musi mu pokazać kto w tym związku rządzi. Pochylił się i brutalnie go pocałował. Był to długi i dość wulgarny pocałunek. Chłopak zdążył tylko pisnąć z zaskoczenia, lecz brunet czuł przez pocałunek jak ten zaczyna się drapieżnie uśmiechać. Odwzajemnił uśmiech i patrząc mu prosto w oczy zsunął się na podłogę. Niespiesznie zaczął rozpinać pasek jego spodni, a następnie rozporek. Cały czas patrząc mu w oczy zsunął je z niego wraz z bokserkami i niczym nie skrepowany pochylił się i wziął jego przyrodzenie w usta. Zatoczył językiem kółko na jego czubku i ponownie wsunął do ust. Zaczął poruszać głową w górę i w dół wsłuchując się w ciche pojękiwania swojego chłopaka, które z czasem zaczęły robić się coraz głośniejsze. Po chwili wypuścił jego penisa z ust z cichym „pop”. Wstał i z lubieżnym uśmiechem na ustach zaczął rozpinać guziki swojej koszuli. Powoli. Niespiesznie. Jeden za drugim, aż do ostatniego, przy którym to niby się zawahał. Z zawadiackim uśmiechem na twarzy obserwował reakcje swojego chłopaka kiedy przejechał zmysłowo dłońmi po torsie dochodząc do rozporka, który odpinał równie powoli.

Chciał się z nim jeszcze podroczyć, ale wystarczyło jedno spojrzenie na blondyna aby cała krew odpłynęła mu w jedno wiadome miejsce. Zaróżowione policzki. Rozchylone usta. Zamglony wzrok. Był z siebie dumny, że to on jest tego sprawcą. To wszystko bardzo na niego działało. Czując jak podniecenie w nim narasta nie mógł już dłużej wytrzymać. Przysunął się do ukochanego i jednym sprawnym ruchem wszedł w niego. Blondyn jęknął rozkosznie i wbił paznokcie w jego ramiona. Sasuke nie chcąc sprawić mu większego bólu odczekał chwilę aż ten się przyzwyczai, choć było to niewyobrażalnie trudne. Naruto pomimo ich częstych igraszek wciąż był bardzo ciasny, a to z kolei doprowadzało go do istnego szaleństwa. W tym momencie myślał tylko o tej przyjemności, o tym, żeby móc się w końcu poruszyć, lecz dobro blondyna skutecznie go powstrzymywało. Kiedy poczuł, że ten wierzgnął biodrami dopominając się o więcej, wszelkie hamulce puściły, a pożądanie przejęło nad nim całkowitą kontrolę.

Czuł jak brunet coraz szybciej się w nim porusza. Nie potrafiąc się dłużej powstrzymywać zaczął głośno jęczeć co jakiś czas niemalże błagając, aby ten przyśpieszył. Z każdym mocniejszym pchnięciem wbijał paznokcie w ramiona Sasuke, by w następnej chwili zjechać to na jego plecy, to na pośladki, doprowadzając go tym samym do istnej ekstazy. Sam też czuł, że już dłużej nie wytrzyma.

 − Ah. Sasuke, ja już d-dłużej nie..
 − Tak, wiem. – szepnął czarnowłosy – Ja też, ah.

Po tych słowach młody Uchiha, o ile to jeszcze możliwe, przyśpieszył pchnięcia czując zbliżające się spełnienie.

 − Sasuke, mocniej! Błagam! Chcę cię poczuć jeszcze głębiej…

Te kilka słów sprawiło, że doszedł w blondynie. Łapczywie wpił się w jego usta, spijając krzyk rozkoszy jaką mu tym sprawił. Poruszał się w nim jeszcze chwilę czując jak ten dochodząc zaciska mięśnie na jego przyrodzeniu. Powoli się z niego wysunął i spojrzał na jego rozanieloną buźkę. Sięgnął dłonią i odgarnął mu grzywkę z twarzy.

 − Zmęczony? – spytał.
 − Yhm… troszkę.
 − To chodźmy pod prysznic, bo trzeba cię umyć.

Po tych słowach cmoknął blondyna w nos i pomógł mu wstać. Następnie wziął go na ręce i ruszył w kierunku łazienki.

 − Wiesz, umiem sam chodzić jakbyś nie zauważył. – powiedział roześmiany. – Możesz mnie postawić na podłodze.
 − Cicho siedź.
 − Naprawdę, nóg mi przecież nie ucięło.
 − Zamknij się, usuratonkachi*. – brunet wytknął mu język, na co blondyn odpowiedział tym samym. – Korzystaj jak dają.
 − Też cię kocham.
 − Ja ciebie też, a teraz wchodź do wanny, bo ci tyłek odmarznie.

Jednakże na samej kąpieli się nie skończyło. Tak jak to było do przewidzenia, Sasuke zaczął się ponownie dobierać do blondyna, który to od momentu wejścia do wanny potwornie go kusił każdym swoim nawet najmniejszym i z pozoru nic nie znaczącym gestem. To jak się przed nim prężył i wyginał sięgając po gąbkę, działało na bruneta tak samo, jak sposób w jaki Naruto namydlał swoje ciało. Po prostu nie sposób było pozostać obojętnym na takie zachowanie. On po prostu działał na niego jak narkotyk. Jeśli już raz się go spróbowało to chciało się więcej i więcej. Bez względu na wszystko. Tak samo było w przypadku blondyna. Nie wyobrażał już sobie życia bez tego aroganckiego drania. Uzależnili się od siebie nawzajem i wcale, a wcale im to nie przeszkadzało. Tak, miłość to zdecydowanie najlepszy i najdroższy narkotyk jakiego pożądamy.

*Usuratonkachi – kretyn (Sasuke bardzo często zwracał się w ten pogardliwy sposób do Naruto. W anime tłumaczone jako młotek = dosłownie cienki młotek czyli coś bezużytecznego; W swojej miniaturce chciałam przedstawić ten zwrot jako żartobliwy, coś w rodzaju „baka - głupek”, ale nadal w stylu dumnego Uchiha Sasuke. Amen.)